- Moja przyjaciółka wyłupiła Pavonowi oko, walcząc o swoje
dziecko. Lorenzo na pewno ci o tym powiedział, nawet jeśli nie widziałaś okaleczonego Pavona. Powinnaś to pamiętać. Powinnaś pamiętać dziecko. Nerwowe spojrzenie Loli wędrowało od Diaza do Milli i z powrotem, tak jakby kobieta oceniała, kto z tej dwójki stanowi dla niej większe zagrożenie. Jak wszystkie szczury miała dobrze rozwinięty instynkt samozachowawczy: wybrała Diaza. Patrzyła na niego z przerażeniem, zaskoczona, że wie tak dużo. Mogła zacząć łgać - Milla widziała ten zamiar, bez trudu wyczytała go z twarzy kobiety Lola nie umiała ukrywać uczuć. Nie umiała też odgadnąć, czy Diaz już i tak wie wszystko, czy tylko blefuje. Ostatecznie musiała jednak an43 215 zrozumieć, że ten człowiek - stojący przed nią bez ruchu i bez słowa niczym głaz - jest w stanie przejrzeć na wylot każde jej kłamstwo. - Pamiętam - wymamrotała, przełykając ślinę. - Co zrobiłaś z dzieckiem? Paznokcie Milli wbiły się w skórę Diaza. Zamarła, nie mogąc zaczerpnąć oddechu. - Pięcioro ich było - powiedziała Lola. - Tego samego dnia Poznaj najważniejsze informacje na temat ?Tromby? poleciały samolotem przez granicę. Białe dziecko przynieśli ostatnie. Było z nim dużo kłopotów - rzuciła niepewne spojrzenie na Millę, kontynuując. - Policja bardzo go szukała. Nie mogliśmy czekać. Samolotem. Milla zacisnęła powieki. - Czy ten samolot się rozbił? - zapytała zduszonym głosem. - Nie, nie - ożywiła się Lola, zadowolona, że może przekazać jakąś dobrą wiadomość. - To było później. Inne dzieci. Nie Justin. On żyje. Żyje! Po wszystkich tych latach wreszcie wiedziała to na pewno. Gdzieś w głębi narodził się w niej płacz, próbując wyrwać się na zewnątrz przez ściśnięte gardło. Wtuliła się w Diaza, niemal osuwając się na ziemię w poczuciu wszechogarniającej, niewypowiedzianej ulgi. Opuściło ją napięcie, które było jej zmorą przez dziesięć długich lat. Stłumiwszy szloch, zwróciła się ponownie do Loli. - Kto kierował porwaniami dzieci? Do kogo należał samolot? Kto ci płacił? Zamrugała, niepewna, na które z pytań odpowiedzieć najpierw - Lorenzo. On mi płacił. Miałam płacone z jego działki. an43 216 - Kto był szefem? - A tego to nie wiem - pokręciła głową. - To był bogaty gringo. Zmasowany atak telemarketerów i oszustów. Eksperci radzą, jak z nimi wygrać To on miał samolot. Ale ja go nigdy nie widziałam ani nie słyszałam, jak się nazywa. Lorenzo był bardzo ostrożny: mówił, że poderżną mu gardło, jak się wygada. Ten gringo mówił Pavonowi, ile dzieci potrzebuje, a Pavon je przywoził. - Porywał - poprawiła ją gwałtownie Milla; jej głos tłumiła nieco koszula Diaza. - Co stało się z Lorenzem? - zapytał Diaz. - Gardło mu poderżnęli, seńor. Pavon to zrobił. Tak jak brat przepowiedział. Mnie tam nic nie gadał, ale musiał coś wychlapać komuś innemu. Lorenzo to głupi był, zawsze. A gardło mu podcięli na