Podobno ktoś bestialsko zamordował dwóch policjantów. Ale inni mówią,
że sami się na siebie rzucili i się pozabijali. - Ja słyszałam, że głowy mają prawie poobcinane - dorzuciła jakaś dziewczyna. Bryan pomyślał, że jest tylko jeden sposób, żeby zasięgnąć informacji z pierwszej ręki. Dalej udając gapia, przespacerował się w stronę miejsca, gdzie stało kilku policjantów, czekających na rozkazy i zatrzymał się nieopodal nich. - Cała ta sprawa jest upiorna - odezwał się po chwili jeden z policjantów. - Zaczęło się od tego, że zniknęły te zwłoki. - Pieprzyć zwłoki. Dwóch naszych nie żyje - odparł drugi. Przez minutę panowała cisza. - Wierzycie w to, co mówią? Że się wykończyli nawzajem? Ale Santini nawet nie lubił zakładać kajdanków przestępcom, więc jak mógłby rzucić się na Clarka? - Może to Clark rzucił się na niego, a Santini tylko się bronił? RS 233 - Bzdura - odezwał się policjant, który dotąd milczał. - Pierdolona bzdura. Musieliby poderżnąć sobie nawzajem gardła jednocześnie. Tylko jak to możliwe? Znowu zapadło milczenie, tym razem dłuższe, wreszcie pierwszy z PIT za 2021 r. Jak i do kiedy trzeba się rozliczyć? policjantów westchnął. - Idę się odlać. Oderwał się od wozu patrolowego, o który się opierał i poszedł w kierunku bocznego wejścia do szpitala, zaś Bryan dyskretnie podążył za nim. Korytarze były puste. Bryan zdecydował, że najpierw da policjantowi wejść do toalety, poczekał za drzwiami, a gdy tamten wyszedł, ogłuszył go spraw nie i zaciągnął z powrotem do łazienki. - Wybacz, przyjacielu, po prostu potrzebny mi twój mundur. Na piętrze zauważył pokój oznaczony taśmą policyjną i udając, że przysłano go na górę do pilnowania izolatki, zdołał dotrzeć w pobliże drzwi. Zauważył, że jeszcze nie zabrano ciał. - Hej, ty, Harrison! - odezwał się nagle barczysty policjant, stojący nieco dalej na korytarzu. - Co ty tu robisz? Powinieneś być na dole i tam pilnować porządku. Niedługo burmistrz ma wygłosić oświadczenie, nie wiadomo, jakie będą reakcje. - Przekazano mi, że mam się do pana zgłosić, sierżancie Mendez - odparł Bryan, przeczytawszy naszywkę na mundurze i spojrzał tamtemu prosto w oczy. George Mendez dotknął palcami krzyża, który nosił na piersi, a potem nagle wyraz jego twarzy zmienił się. Nie odrywając wzroku od Bryana, przeżegnał się z całym nabożeństwem. - Pan nie jest Harrisonem - rzekł cicho. - Nie. Ale muszę obejrzeć ciała. RS Rumunia atrakcyjne 234 - Nie powinien pan podszywać się pod policjanta- odparł Mendez, lecz bez większego przekonania i odsunął się, by zrobić mu przejście. - Sierżancie, proszę dopilnować, żeby nikt mi nie przeszkodził. - Tak jest. - Mendez stanął tak, by zablokować korytarz. Na szczęście dla Bryana jakiś fotoreporter właśnie podjął próbę dotarcia jak najbliżej miejsca zbrodni, co odwróciło uwagę pozostałych policjantów. Wślizgnął się do pokoju, obejrzał łóżko, obejrzał ciała. Zobaczył rany, skalpele i krew, a na koniec jego wzrok padł na rozmazaną smugę na podłodze. Tam zostało coś napisane, lecz ktoś zatarł napis.