- Ciepło, ciepło. To ten kontynent. Ale zgadywanie potrwa całą noc, jeśli ci nie
pomogę. Mój ojciec służył we flocie... - Już mam! Oczywiście! Abukir! Pewnie urodziłaś się w roku bitwy? - W gruncie rzeczy podczas niej. Naprawdę! Kiedy ojciec mierzył z działa we flotę Bonapartego, matka właśnie wydawała mnie na świat w pokładowej izbie chorych. - Co za szczęście, że wybrałaś sobie ten moment. Ale co twoja matka robiła na okręcie wojennym? Przecież prawo morskie zakazuje obecności kobiet na pokładzie. - Oficjalnie wcale nas tam nie było, podobnie jak i paru tuzinów innych kobiet. A potem naprawdę musiałyśmy opuścić statek. Mama była bardzo piękna i zawróciła w głowie jednemu z oficerów papy. Nie powiedziała mu o tych zapędach podkomendnego, bo nie chciała zaszkodzić ani nam, ani karierze ojca. Z pewnością wyzwałby rywala na pojedynek! Wynajęła więc mieszkanie w Portsmouth pod pretekstem, że nie można zaniedbywać mojej edukacji, no i w ten sposób zostałyśmy szczurami lądowymi. Mama była dla mnie bardzo dobra. Obydwoje zresztą byli dobrzy. A potem umarła. - Co to? - Alec wyczuł pod palcami małą, różową muszelkę, która zwisała z jej szyi na Wig wstążeczce. - Dał mi ją ojciec, kiedy widziałam go po raz ostatni. Alec spojrzał jej w oczy i nagle z całego serca zapragnął otoczyć ją opieką. Nic dziwnego, że bez rodziców skończyła w rynsztoku. - Chodź tu do mnie. - Przyciągnął ją do siebie i objął. - Wszystko będzie dobrze. Zostań ze mną. Nie pozwolę, żeby spotkało cię coś złego. Dźwięki pianoforte, dolatujące od sąsiada, wzbiły się pod sam sufit. Deszcz dzwonił o apartamenty Kołobrzeg sprzedaż szyby. Alec poczuł się zaskoczony własną fascynacją. Nie spodziewał się jej. Jeszcze nigdy nie brał sobie stałej kochanki, bo zawsze otaczały go jakieś kobiety. Ale ta była inna. Fałdy pożyczonego szlafroka rozchyliły się, tworząc kształt wielkiej litery „V”. Powiódł po jej ciele czubkiem palca. - Może byśmy tak poszli do łóżka, Becky? - Przesunął palec wyżej, ku piersi. Zaczerpnęła gwałtownie tchu i przymknęła oczy. Nie było można mu się oprzeć. Pocałunki Aleca bardziej zawróciły jej w głowie niż francuski szampan. Nie potrafiła mu odmówić. Zagrożenie ze strony Michaiła wydało się jej nagle tylko złym snem. Początkowo kierowało nią wyrachowanie, ale teraz, kiedy zaczął całować płatek jej ucha... Zmrużyła powieki i pocałowała go w ramię. Poczuła pod wargami miękką jak aksamit, pokrytą opalenizną skórę. - Zgoda. Wstał, biorąc ją na ręce. Wpatrywała się w niego jak zahipnotyzowana, gdy niósł ją ku alkowie. Czuła się tak, jakby złocone cherubinki czuwały nad nimi. W lustrach odbiły się trzy świece, płonące migotliwym blaskiem. - Boisz się? - spytał półgłosem, tuż przy jej twarzy. - Nie... - Kłamiesz - szepnął. - Ale wszystko będzie dobrze. Nie pożałujesz tego. - Wiem. Dotknął jej piersi, zsuwając jedwabny szlafrok z lewego ramienia. Zarumieniła się, choć i tak szlafrok nie zasłaniał już zbyt wiele. Rozchylony zwisał luźno z jej przedramion, układając się w fałdy niczym elegancki indyjski szal. - Jesteś taka kobieca - szepnął, schrypniętym głosem. Uniósł jej dłoń i ucałował, wstępując powoli razem z nią po mahoniowych schodkach. angielski dla dorosłych saska kępa Becky zawahała się na najwyższym ze stopni i spojrzała na niego niepewnie. Żaden mężczyzna tak na nią dotąd nie patrzył. Przygryzła wargę, gdy położył ją na materacu. Wsparła się na łokciach. Spojrzała w górę i ujrzała malowane niebo, pokryte małymi, białymi obłoczkami. Zerknęła w dół i zobaczyła Aleca, który ukląkł w nogach łóżka. Ten widok zapierał dech w piersiach. Nagle poczuła wielkie zadowolenie, widząc, że wciąż ma na sobie luźne, lniane szarawary. Onieśmieliło ją to, co przedtem ujrzała. - Zaufaj mi - szepnął. Kiedy jej dotknął, poczuła falę ulgi. Jego ręka przesuwała się po jej ciele, od szyi począwszy. Wszędzie tam, gdzie ją całował, jej krew zaczynała szybciej krążyć.